Treść główna

Dlaczego fotowoltaika produkuje mało prądu?

Wydajność instalacji PV rzadko odpowiada wartościom podawanym w materiałach promocyjnych. Dla wielu użytkowników to zaskoczenie: inwestują w system o mocy 5 czy 10 kWp, a mimo pełnego słońca uzyski bywają znacznie niższe, szczególnie w sezonie jesienno-zimowym. Skąd bierze się ta różnica? Dlaczego fotowoltaika produkuje mało prądu, mimo że “na papierze” powinno być inaczej?

Na ilość produkowanej energii wpływa wiele czynników – część z nich to ograniczenia samej technologii, inne wynikają z otoczenia lub błędów wykonawczych. Co istotne, nawet nowoczesna instalacja o doskonałych parametrach technicznych może działać poniżej oczekiwań, jeśli nie uwzględniono lokalnych warunków lub charakterystyki zużycia energii w budynku.

Gdy pogoda nie sprzyja – wpływ warunków atmosferycznych

Słońce jest darmowe, ale nieprzewidywalne. Fotowoltaika pracuje najlepiej w suchy, chłodny i bezchmurny dzień. Tymczasem rzeczywistość to:

  • zachmurzenie – ogranicza natężenie promieniowania nawet o 80%,
  • mgła i smog – rozpraszają światło, zmniejszając jego efektywną ilość,
  • krótkie dni zimowe – to nie tylko mniej godzin, ale i mniej intensywne światło,
  • kąt padania promieni – zimą słońce znajduje się niżej, przez co ogniwa są oświetlone mniej efektywnie.

Na wydajność wpływa też… temperatura. Paradoksalnie, panele tracą moc w upalne dni – standardowo o 0,4–0,5% za każdy 1°C powyżej temperatury testowej (25°C). Na dachu rozgrzanym do 60°C straty mogą sięgnąć nawet 15–20%.

Zacienienie i zabrudzenia – cichy zabójca uzysków

Nawet najlepiej zaprojektowana instalacja nie osiągnie pełni mocy, jeśli coś blokuje dostęp światła do ogniw. I nie chodzi tu wyłącznie o oczywiste przeszkody, jak komin, drzewo czy antena. Cień potrafi “ściąć” wydajność paneli o kilkadziesiąt procent – nawet wtedy, gdy zasłania zaledwie mały fragment jednego modułu. Wynika to z charakterystyki łączenia paneli w szereg – osłabienie jednej sekcji ogranicza przepływ prądu w całym ciągu.

Zabrudzenia działają podobnie, choć często są bagatelizowane. Kurz, pył, sadza, liście, ptasie odchody, a zimą – cienka warstwa śniegu lub szronu – wszystko to zmniejsza ilość światła docierającego do ogniw. W praktyce oznacza to:

  • spadek wydajności o 5–10% przy lekkim zabrudzeniu,
  • nawet 20% przy mocniejszym zanieczyszczeniu lub zacienieniu pojedynczych paneli,
  • efekt kaskadowy w instalacjach bez optymalizatorów lub mikroinwerterów, gdzie jedna „słabsza” sekcja wpływa na całość.
Może Cię zainteresować:  Efektywność energetyczna – czym jest i jak ją poprawić?

Warto pamiętać, że nawet system z idealną ekspozycją na południe może tracić moc przez zjawiska sezonowe – np. długie cienie drzew w zimie, osady pyłowe po burzach czy smog w styczniu.

Gdy zawodzi projekt lub wykonanie – problemy techniczne

Nie każdy problem z niską produkcją energii da się zwalić na pogodę. Wielu inwestorów boleśnie przekonuje się, że kluczowa dla uzysków jest jakość wykonania instalacji oraz dobór sprzętu. Niestety, na etapie zakupu często decyduje cena – a to prosta droga do strat.

Typowe błędy to:

  • niedopasowanie mocy instalacji do realnego zużycia – np. montaż 3 kWp w domu zużywającym 6 MWh rocznie,
  • zły kąt nachylenia i orientacja paneli – szczególnie na dachach wschodnio-zachodnich bez kompensacji,
  • zastosowanie inwertera o zbyt niskiej sprawności lub z jednym trackerem MPP, co ogranicza wydajność w przypadku różnych połaci dachowych,
  • brak analizy zacienienia na etapie projektu – i późniejsze spadki mocy nawet w słoneczne dni.

Na efektywność wpływa również jakość samych komponentów. Tanie, niecertyfikowane panele szybciej się degradują, a tańsze inwertery mają większą awaryjność i gorszą sprawność przy pracy z niskim napięciem. Równie istotne są detale: przekroje kabli, długość tras kablowych, jakość połączeń – wszystko to wpływa na straty przesyłowe.

Naturalna utrata sprawności – czyli co dzieje się z panelami po latach

Choć panele fotowoltaiczne nie mają części ruchomych, nie są urządzeniami wiecznymi. Każdy moduł PV z czasem traci część swojej mocy – to naturalny proces zwany degradacją materiałową. Producenci uwzględniają ten spadek w gwarancji liniowej, deklarując np. 80% pierwotnej mocy po 25 latach użytkowania. Ale degradacja nie zawsze przebiega liniowo i nie zawsze dotyczy tylko paneli.

W pierwszym roku eksploatacji występuje tzw. initial light-induced degradation – czyli spadek mocy o ok. 1–3% w wyniku ustabilizowania struktury krzemu po ekspozycji na światło. Później, przez kolejne lata, utrata sprawności postępuje wolniej – zwykle w tempie:

  • 0,3–0,5% rocznie dla paneli monokrystalicznych,
  • 0,5–0,8% dla paneli polikrystalicznych i tańszych rozwiązań niskobudżetowych.
Może Cię zainteresować:  Instalacja fotowoltaiczna 3 kW – dla kogo to dobre rozwiązanie?

Co więcej, degradacji mogą ulegać również inne elementy instalacji – inwertery, okablowanie, zabezpieczenia. Ich awaria nie zawsze oznacza całkowite zatrzymanie pracy systemu, ale często prowadzi do częściowego spadku wydajności – trudnego do wychwycenia bez systemu monitoringu.

Kiedy fotowoltaika nie produkuje prądu wcale?

Zdarzają się sytuacje, w których instalacja fotowoltaiczna nie generuje żadnej energii – nawet pomimo dobrych warunków słonecznych. Nie zawsze jest to awaria, ale każdorazowo wymaga analizy.

Najczęstsze scenariusze:

  • noc – oczywiste, ale warte przypomnienia: bez światła nie ma produkcji,
  • bardzo wczesny ranek i zmierzch – natężenie promieniowania jest zbyt niskie, by inwerter uruchomił pracę,
  • długotrwałe, gęste zachmurzenie w okresie zimowym – produkcja może spaść niemal do zera, nawet przez kilka dni,
  • całkowite zacienienie paneli – np. przez zalegający śnieg, liście lub inne przeszkody,
  • awaria inwertera, zerwanie połączenia, uszkodzony string – usterka jednej części instalacji może zatrzymać pracę całego systemu.

Niektórzy użytkownicy zauważają również, że po deszczu lub przy bardzo niskiej temperaturze produkcja chwilowo zanika. To może być związane z wilgocią w złączach lub chwilowym przekroczeniem parametrów pracy inwertera. Warto wtedy zerknąć do monitoringu lub skonsultować się z serwisem – nie każda “cisza” oznacza problem, ale żadnej nie należy ignorować.

Za mała moc instalacji względem zapotrzebowania

Jednym z częstszych powodów, dla których użytkownicy mają poczucie, że „fotowoltaika nie działa”, jest zbyt mała skala instalacji w stosunku do realnych potrzeb energetycznych budynku. Problem ten nie zawsze wynika z błędnego projektu – bywa, że gospodarstwo domowe zwiększa zużycie prądu już po montażu, np. wskutek zakupu pompy ciepła, klimatyzatorów czy przejścia na ogrzewanie elektryczne.

W efekcie:

  • produkcja energii może nie pokrywać bieżącego zapotrzebowania, zwłaszcza w miesiącach zimowych,
  • rosną udziały energii pobieranej z sieci, mimo nominalnej obecności instalacji PV,
  • zwiększa się rozczarowanie inwestora, choć technicznie system działa zgodnie z parametrami.

Rozwiązaniem nie zawsze jest dokładanie kolejnych paneli. W przypadku budynków objętych net-billingiem ważna jest analiza profilu zużycia – czyli rozkładu energii w ciągu doby i roku. Czasami bardziej opłacalne okazuje się inwestowanie w magazyn energii lub inteligentne zarządzanie zużyciem, niż bezpośrednie powiększanie mocy instalacji.

Może Cię zainteresować:  Koszt pompy ciepła do domu 150 m² – ile wynosi?

Błędy konfiguracji i brak monitoringu

System fotowoltaiczny, choć z założenia bezobsługowy, wymaga poprawnej konfiguracji już na etapie uruchomienia. Tymczasem błędy w ustawieniach inwertera, niewłaściwe połączenia w szeregach czy nieprawidłowe wykrycie MPPT (punktu maksymalnej mocy) mogą powodować, że cała instalacja pracuje poniżej swoich możliwości.

Szczególnie często dotyczy to przypadków:

  • gdy instalacja dzieli się na różne połacie dachowe (np. wschód–zachód) bez rozdzielonych trackerów MPPT,
  • gdy jeden z ciągów jest znacznie krótszy i nie został odpowiednio dopasowany napięciowo,
  • gdy inwerter lub optymalizator nie komunikuje się z systemem monitorującym i działa w trybie awaryjnym.

Niestety, bez systemu monitorowania właściciel instalacji może nie zauważyć, że coś działa nieprawidłowo – brak widocznych awarii nie oznacza, że system produkuje tyle, ile powinien. Dlatego coraz więcej inwestorów decyduje się na instalacje z dostępem online do danych o produkcji i historii pracy systemu.

Podsumowanie – jak diagnozować i poprawiać wydajność fotowoltaiki?

Niska produkcja energii elektrycznej z instalacji PV nie zawsze oznacza awarię – często jest efektem działania wielu drobnych czynników, które kumulują się w czasie. Zacienienie, zabrudzenia, zbyt wysoka temperatura, niekorzystna orientacja paneli, degradacja ogniw czy niedopasowanie instalacji do zużycia – każdy z tych elementów może obniżyć uzyski o kilka lub kilkanaście procent. Razem – powodują, że nawet w słoneczne dni system nie działa tak, jak oczekiwano.

Aby zminimalizować straty i zwiększyć produkcję prądu, warto:

  1. Zainwestować w monitoring instalacji – pozwala wychwycić problemy, zanim staną się poważne.
  2. Regularnie czyścić panele i sprawdzać stan techniczny instalacji – zabrudzenia i drobne awarie mogą długo pozostać niezauważone.
  3. Unikać cieni i analizować warunki montażowe – nawet sezonowe zacienienie może poważnie wpłynąć na efektywność.
  4. Dobrać moc systemu do realnego profilu zużycia energii – nie za mało, ale też nie więcej niż potrzeba.
  5. Korzystać z wysokiej jakości komponentów i doświadczonych wykonawców – błędy montażowe są kosztowne i trudne do naprawienia po fakcie.

Fotowoltaika to technologia, która działa dobrze – o ile jest dobrze zaprojektowana, zamontowana i użytkowana. Wiedza o potencjalnych ograniczeniach to nie tylko sposób na unikanie strat, ale też klucz do świadomego korzystania z własnej mikroelektrowni. A to właśnie świadome decyzje przynoszą największe korzyści – finansowe, energetyczne i środowiskowe.

 

Szybki kontakt Zamów ofertę